Logo
25
11.2015

Dlaczego można korzystać z przedawnienia? – nawet starożytni Rzymianie to wiedzieli!




Zgodnie z przepisami „z zastrzeżeniem wyjątków w ustawie przewidzianych, roszczenia majątkowe ulegają przedawnieniu.”, a przedawnienie oznacza że „po upływie terminu przedawnienia ten, przeciwko komu przysługuje roszczenie, może uchylić się od jego zaspokojenia”. Tak w dużym skrócie przedawnienie opisuje art. 117 kodeksu cywilnego.

Co to oznacza dla Jana Kowalskiego? Oznacza to tyle że jeżeli ma jakiś dług sprzed lat, przykładowo. w roku 1999 zaciągnął kredyt gotówkowy w Banku. Kwota kredytu 1.500 zł, spłacił 1.400,00 zł po czym np. pogorszyła się jego sytuacja finansowa – stracił pracę, miał wypadek, zachorował ktoś w rodzinie – generalnie „zdarza się”. Pozostaje mu dług w kwocie 100 złotych. Pan Jan wyjeżdża za granicę do syna i tam pomieszkuje przez kilka lat.

Nikt się nie odzywa, bo taka kwota dla Banku, który pożycza setki tysięcy, nie jest warta zachodu i powiększania kosztów. Bank jednak robi porządki w finansach w 2009 roku i sprzedaje dług Pana Jana firmie windykacyjnej – razem z 1861 „długami”, a że nie przechowuje już dokumentów po tylu latach, to sprzedaje pełen dług czyli kwotę 1.500,00 zł. Bank w momencie sprzedawania długu tworzy zestawienie długów i załącza to do umowy sprzedaży w formie rejestru/zestawienia.

Taki rejestr wygląda następująco – część umowy między GetinBakiem, a firmą KRUK z roku 2014

Jak widać, nikt nie zawraca sobie głowy szczegółami, po prostu sprzedawane są „niewygodne długi” które popsułyby „słupki” w Banku, a Bank tego nie chce.

Firma windykacyjna nagle w roku 2015 kieruje wezwanie do Pana Jana – który wrócił z zagranicy, w pismach jest nazywany „dłużnikiem”, bo w rozmowie w cztery oczy i rozmowie telefonicznej padają w jego stronę różne epitety. Należy zwrócić uwagę, że „Windykatorzy” nie grzeszą kulturą osobistą.

 

„Windykator” żąda zapłaty długu – NATYCHMIAST. Mówiąc dług ma na myśli kwotę główną 1.500,00 zł, do tego odsetki liczone od dnia 1 stycznia 1999 roku do 17 listopada 2015 roku w łącznej kwocie 3.764,34 zł, do tego dochodzą koszty sądowe czyli 1.200 zł oraz opłata sądowa 250 zł. Czyli łącznie 6.727,54 złotych. Uwierz mi czytelniku, nikogo nie obchodzi w firmie windykacyjnej, że Pan Jan spłacił większość kwoty, i że nie ma już dowodów zapłaty, że jest chory, że nie ma za co żyć. Dostaje pisma, w których informuje się go o „wizycie terenowej” windykatora, o tym, że komornik już się ubiera i zaraz będzie, i że Pan Jan powinien sprzedać nerkę albo mieszkanie i przeprowadzić się gdzieś indziej.

Wychodzi na to, że windyktorzy to czarodzieje - ze 100 zł zrobili prawie 7.000 zł, czyli raptem 70 razy pomnożyli kapitał w 15 lat.

Na szczęście Pan Jan nie podpisuje żadnej ugody, nic nie płaci, nie wdaje się w dyskusję z firmą Windykacyjną. Koniec końców sprawa trafia do Sądu, wtedy Pan Jan podnosi przysługujący mu zarzut i sprawa kończy się tak:

 

 

Ktoś powie, „długi się spłaca” i My się zgodzimy z takim stwierdzeniem ale dodamy „o dług się dba”.  Jak można żądać od dłużnika spłaty długu, o który wierzyciel nie dbał. Skoro ktoś nie dba o swoje prawa to najzwyczajniej je traci. Nikt przecież nie zostawia swojego majątku – samochodu, portfela, laptopa itp., na pastwę losu.

Każdy z Nas miał lub ma w swoim życiu kogoś, kto jest mu winien pieniądze. Czy przychodzi Ci do głowy pomysł, w jaki sposób mógłbyś odzyskać te pieniądze? Normalnym jest próba dobrowolnego odzyskania pieniędzy, a jeżeli ta metoda okaże się bezskuteczna, to w następnym kroku kierujesz sprawę do Sądu.

Nasuwa się pytanie, dlaczego Banki tak rzadko dochodzą swoich przedawnionych długów i sprzedają je firmom windykacyjnym? Odpowiedź jest bardzo prosta -  te drugie nie mają hamulców moralnych przed zastraszaniem ludzi. Firmy windykacyjne skupują długi nawet nieistniejące, przedawnione, niepewne itp., byleby tylko mieć kilka kartek papieru – faktury, oświadczenie wierzycieli itp., i móc wymuszać na zwykłych ludziach zapłatę, „bo długi się spłaca”. Czasami słuchając/czytając takie wypowiedzi zastanawiam się gdzie pracują tego typu ludzie? W banku, firmie windykacyjnej, pożyczkowej, Kancelarii Prawnej, Kancelarii Komorniczej, czy może są powiązani z e-Sądem. Ten ostatni jest ostatecznym ułatwieniem całego procederu, bo nikt nie powie, że Sąd jest w stanie rozpoznać w prawidłowy sposób prawie 6 tysięcy spraw dziennie, i do tego przygotowuje ścieżkę dla „powoda masowego”

 

Warto zwrócić uwagę, iż przedawnienie jako instytucja prawa, nie jest czymś nowym, istnieje od lat. Nie mam na myśli PRL-u, może to niektórych zaskoczyć, ale już starożytni rzymianie mieli więcej w głowie niż niektóre osoby żyjące obecnie. Rzymianie mogli powoływać się na przedawnienie, co miało zapewnić pewność obrotu gospodarczego, miało dyscyplinować obywateli do pilnowania swoich spraw i nie było to w żaden sposób piętnowane społecznie. O zasadności przedawnienia w obrocie gospodarczym świadczy chociażby fakt, że przetrwało ono tyle lat i jest obecnie powszechnie stosowane w wielu krajach, nie tylko w Polsce.

Skoro Banki, firmy windykacyjne, pożyczkowe….. a nawet Starożytni rzymianie ;-) mieli swoje prawa i z nich korzystali, to dlaczego Pan Kowalski czy Nowak nie mogą ich mieć i nie mogą z nich korzystać?

Nasz następny artykuł opisze jak udowodniać firmie windykacyjnej że też masz swoje prawa… prawo do spokoju domowego, spokoju życia, spokoju pracowania. Wkrótce poruszymy kwestię Prawa  Nękanego Dłużnika.

Jeżeli Nasz artykuł cię zainteresował, dostałeś pozew i nakaz zapłaty to ZLEĆ MECENASOWI OBRONĘ, nie wiesz co za pismo dostałeś ZAPYTAJ PRAWNIKA – zapewniamy pełen profesjonalizm oraz dyskrecję.

Jeśli już wiesz, że masz dług przedawniony, a odebrałeś właśnie wezwanie od windykatorów lub nakaz zapłaty z sądu skorzystaj z naszego GENERATORA DOKUMENTÓW